Niemiecko-sowiecka współpraca
polityczna i wojskowa w latach 1939-1941, która otworzyła drogę do
drugiej wojny światowej (pakt Ribbentrop-Mołotow), a następnie
umożliwiła podział „stref wpływów” między Hitlerem a Stalinem w Europie
Środkowej, miała również swój aspekt propagandowy Antypolska propaganda
III Rzeszy Niemieckiej oraz Związku Sowieckiego charakteryzowała się nie
tylko wspólnym celem ataku (Polska), ale również wykorzystaniem
analogicznych narzędzi i zestawu argumentów.
Polska „uciska mniejszości”
Bezpośrednio przed wybuchem wojny zarówno w
propagandzie niemieckiej, jak i sowieckiej eksploatowano temat Polski
jako „więzienia narodów”. Rzekomy ucisk mniejszości narodowych przez
państwo polskie miał być, zgodnie z zamiarem autorów tych propagandowych
kampanii, argumentem uzasadniającym rozpoczęcie ataku na Polskę. Wiosną
1939 roku, gdy stało się jasne, że rząd Polski nie zaakceptuje
niemieckich żądań, kierowane przez Josepha Goebbelsa ministerstwo
propagandy Rzeszy dało sygnał do rozpoczęcia propagandowego ataku na
Polskę i Naród Polski.
Sięgnięto po znany od czasów pruskich
arsenał antypolskiej propagandy, chwilowo „zamrożony” po dojściu Hitlera
do władzy. Co chwila pisano więc w niemieckich gazetach o „polnische
Wirtschaft” (polskie gospodarowanie) jako synonimie chaosu, niedbalstwa i
brudu. Na mocy dyrektywy Goebbelsa z 11 sierpnia 1939 roku wysiłek
propagandowy niemieckich mediów (prasy i radia) miał iść w kierunku
podkreślania „cierpień mniejszości niemieckich”, których doznała i
doznaje ona pod polskimi rządami. W podobny sposób grunt pod agresję na
Polskę przygotowywała propaganda sowiecka, która przedstawiała nasz kraj
jako „państwo faszystowskie”.
Nic nie zmienił tutaj fakt, że od 1
września 1939 roku Polska toczyła wojnę z hitlerowskimi Niemcami. 8
września 1939 roku Stalin podtrzymał wcześniejsze sowieckie diagnozy o
„polskim państwie faszystowskim”, które „uciska Ukraińców, Białorusinów
itd.”, stwierdzając, że „zniszczenie tego państwa oznaczałoby w obecnej
sytuacji, że jest o jedno burżuazyjne państwo faszystowskie mniej”.
Jak wymyślono „krwawą niedzielę”
Dokładnie w tym samym dniu Goebbels wydał
polecenie niemieckiej prasie, by „określenie ’krwawa niedziela’ weszło
jako trwałe pojęcie do słownika i obiegło całą kulę ziemską. Dlatego
należy nieustannie powtarzać to określenie”. W ten sposób szef
niemieckiego aparatu propagandowego określał pacyfikację przez Wojsko
Polskie w dniach 3-4 września 1939 roku sprowokowanych przez niemiecką
mniejszość zamieszek w Bydgoszczy. Po zajęciu miasta przez Wehrmacht
doszło do masowych egzekucji polskich obywateli, wskazywanych przez
miejscowych „Niemców etnicznych” (Volksdeutschów) jako winnych „krwawej
niedzieli”.
Masowe egzekucje na Polakach nie były,
rzecz jasna, czymś, co miało przyciągnąć zagranicznych obserwatorów do
Bydgoszczy. Po zakończeniu działań wojennych niemieckie władze
okupacyjne organizowały wyjazdy do tego miasta zagranicznych
dziennikarzy z państw neutralnych, by mogli na miejscu przekonać się o
„szaleństwach polskiej soldateski”. Wydawano stosowne broszury
propagandowe w obcych językach, w których porównywano „bydgoską krwawą
niedzielę” do paryskiej nocy św. Bartłomieja.
Co ciekawe – im dłużej trwała niemiecka
okupacja w Polsce, tym bardziej rosła liczba niemieckich ofiar zabitych
przez Polaków. W listopadzie 1939 roku niemiecka propaganda podawała, że
z rąk Polaków w trakcie kampanii wrześniowej zginęło 5800
volksdeutschów. Parę miesięcy później – w lutym 1940 roku – liczba ta
zwiększyła się dziesięciokrotnie i według „wiarygodnych” danych
ministerstwa Goebbelsa liczba niemieckich ofiar „polskiego terroru”
sięgnęła 58 tysięcy zabitych.
Polskojęzyczne gadzinówki
Obydwaj okupanci po wrześniu 1939 roku
postarali się wzmocnić swój antypolski przekaz propagandowy, tworząc
podporządkowaną sobie prasę polskojęzyczną. „Prasa gadzinowa” – to
okreś- lenie, które przylgnęło do tego typu prasy wydawanej przez władze
niemieckie w Generalnym Gubernatorstwie. Jednak jeśli chodzi o istotę
rzeczy, czyli antypolską treść przekazu, w równym stopniu określenie to
należy stosować wobec wydawanej przez Sowietów prasy polskojęzycznej
firmowanej przez tzw. polskich komunistów (np. w okupowanym Lwowie w
latach 1939-1941 czy wydawanej od 1942 roku w GG prasy komunistycznej
PPR).
W niemieckiej i sowieckiej prasie
gadzinowej podkreślano więc, że to Polacy sami są sobie winni, iż ich
państwo zostało zniszczone. Wydawana przez Niemców prasa polskojęzyczna
podkreślała „nieudolną” i „agresywną” politykę przedwrześniowego
polskiego rządu, który dał się uwieść „brytyjskiej plutokracji”, która
popchnęła Polskę do wojny z „miłującymi pokój” Niemcami. Z kolei w
sponsorowanej przez Sowietów prasie gadzinowej obowiązywała dyrektywa
Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej z końca września
1939 roku, wedle której „polski naród i proletariat międzynarodowy nie
są zainteresowane odbudową byłego wielonarodowego,
burżuazyjno-obszarniczego państwa polskiego, które rozpadło się wskutek
korupcji i zdrady swych klas rządzących”. Jedni i drudzy podkreślali, że
Polaków czeka „świetlana przyszłość”, wszak – jak głosiła niemiecka
prasa gadzinowa – okupacja to „normalizacja”.
Jeśli tylko Polacy będą sumiennie
wypełniali swoje obowiązki wobec władz okupacyjnych, z ochotą będą
wyjeżdżali do pracy w Rzeszy, wtedy znajdą „właściwe sobie miejsce” w
„nowej Europie”, a nawet „socjalistycznej Europie przyszłości”, która
powstanie dzięki „rycerskiej potędze III Rzeszy”. Po wytężonej pracy dla
stworzonego przez Berlin „nowego porządku europejskiego” Polakom należy
się rozrywka. Nieprzypadkowo niemieckie władze GG dokładały starań, by
wydawać i maksymalnie upowszechniać tzw. prasę kolorową o charakterze
pornograficznym (np. miesięcznik „Fala”). W podobny sposób zwracała się
do Polaków sowiecka prasa gadzinowa, która zwłaszcza po 1941 roku
przekonywała o konieczności współpracy z „bohaterską Armią Czerwoną” na
rzecz „nowej, ludowej Polski” w „nowej, demokratycznej Europie”.
Pamiętajcie: „polskość równa się podczłowieczeństwu”
W jednej kwestii obie propagandy (niemiecka
i sowiecka) inaczej rozkładały akcenty. Sowiecka propaganda, choć
dążyła do tego samego celu co jej niemiecki odpowiednik, nie odwoływała
się z powodu ideologicznych odmienności do argumentu „rasowej wyższości”
wobec Polaków.
To zaś, zgodnie z wytycznymi władz
niemieckich, miało stanowić rdzeń przekazu propagandowego o Polsce
adresowanego do obywateli państwa niemieckiego. Wyczerpująco o tym
traktowała tajna instrukcja ministerstwa propagandy Rzeszy z 24
października 1939 roku do kierownictwa niemieckich mediów, która
polecała, że „dla wszystkich Niemców, aż do ostatniej dziewki od krów,
musi stać się jasne, że polskość równa się podczłowieczeństwu.
Polacy, Żydzi i Cyganie znajdują się na tym
szczeblu ludzkiej niepełnowartościowości”. I dalej: „Wystarczy, jeśli
taki lejtmotyw będzie pobrzmiewać w sposób hasłowy i pojawiać się
incydentalnie w postaci pojęć: ’polska gospodarka’, ’polski upadek’ i
podobnych. Należy to czynić tak długo, aż każdy obywatel Niemiec będzie
miał zakodowane w podświadomości, że każdego Polaka – obojętnie, czy to
robotnika, czy intelektualistę – należy traktować jak robactwo”.
Prof. Grzegorz Kucharczyk Artykuł opublikowany na stronie:
http://www.naszdziennik.pl/mysl/159549,tajne-instrukcje-stalina-i-hitlera.html
1. To wtedy właśnie
nieludzcy ANTYLUDZIE zaczęli nazywać ludzi "podludźmi" .
Tego nie wolno zapomnieć. O tym trzeba mówić i pisać.
Przecież te "ubermensche" wciąż chcą nam narzucać odwrócone znaczenia słów.