– Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym to polega, kto realizuje tę koncepcję i jakie będą jej skutki?
– Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem
jeden z największych programów ONZ modernizacji krajów Afryki
Centralnej. I miałem możliwość zorientowania się, jak wygląda polityka
wielkiego kapitału w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy
stawały się wolne, z reguły odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a
także przedsiębiorstw znajdujących się wcześniej w rękach kolonizatorów.
W II połowie lat 80. rozpoczęła się olbrzymia rekolonizacja. Kapitał
międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom Afryki: macie niepodległość,
swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze przedsiębiorstwa, głównie
zajmujące się eksploatacją złóż minerałów, ale także uprawą kawy,
herbaty czy egzotycznych owoców. Wy będziecie prowadzić małe i średnie
firmy, pracować na roli i oczywiście kupować nasze towary, bo sami,
niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu. Na przełomie
lat 70. i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się
możliwość tworzenia potężnych imperiów gospodarczych, które zyskują
szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło kapitalną okazję do
rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w
Kongo, Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca korupcja w Afryce ułatwiała
niezwykle tani zakup. Ta akcja, akceptowana przez Międzynarodowy
Fundusz Walutowy i Bank Światowy, niesłychanie się rozwinęła. – Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
– Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56
osób, w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę
zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego.
Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość,
władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę
przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Reprezentowali
wyższy poziom niż ludność miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I
wtedy doszło do porozumienia z amerykańskim kapitałem zbrojeniowym –
dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na Rwandę, potem przez Burundi
dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym w minerały,
diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i
francuski, a chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało
się na moich oczach. Amerykanie przekazali sprzęt do Ugandy i ta
rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie, radzieckie. Ewakuowano
mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia
ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli
mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli
pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na
Zair. W tym kraju wymordowano 500–600 tys. ludzi i region został
opanowany przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą
Afrykę centralną. – W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część Europy?
– Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale
przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam
robotnik, a nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów,
są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do
systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z
zabawy. W Burundi są np. lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo
czy chleb. Jeszcze w latach 30. po ulicach Bużumbury biegały daniele,
wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować. Mieszkańcy
wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn i
ślubu trwają wiele dni. Tymczasem Polska dysponowała kadrą
wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w
1980 roku znajdowała się na 12. miejscu, jeśli chodzi o wielkość
produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego
kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z
10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach
giełdowych. Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część
młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu
Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek
Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint John’s University. Decyzja –
zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George
Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim.
Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego, stawiając jako cele:
otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9
banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap
tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje
program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie
granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację.
Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą
wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza
Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego. – Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
– W maju ’89 roku idzie do Geremka. Potem wspólnie z Liptonem, który
pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji
„Gazety Wyborczej” jadą do Kuronia. Kuroń mówi: „W porządku,
zrozumiałem. Zrobimy to. Napiszcie plan”. Sachs obiecuje przesłać zapisy
pomysłów w ciągu dwóch tygodni. Kuroń oponuje: „Nie! Potrzebujemy
planu teraz”. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana
Lipton z Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który
wyznaje: „Nie jestem ekonomistą. Nie rozumiem tych rzeczy”. Ale
decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier” i
zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam przed czytelnikami
niczego nowego, wszystko znajdą w książce Jeffreya Sachsa „Koniec z
nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Wracając do tematu: wtedy Sachs
spotyka się z OKP w sejmie... – Większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej...
– Aleksander Małachowski przyznał później – byliśmy jak barany.
Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany
jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także
Jóźwiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę.
Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z
Kenii, ale nie umie sprecyzować, o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi
roku do zakończenia 10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy
Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz
robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy
pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu
pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani.
Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach „okrągłego
stołu”. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc
bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia
programu gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I
wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my.
Zostaje Balcerowicz. – Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
– Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych
przedsiębiorstw, likwidacją pegeerów, masowym bezrobociem, a
jednocześnie zalewem importu – importowaliśmy wówczas nawet spinki do
włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko
francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie
kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI.
Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma.
Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia
Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do
Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W
końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy
razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać
droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna
się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który
dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy
dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po
czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują
wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów
scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego
lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu
bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane
pieniądze przejadamy. – Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
– Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje
mnie mężczyzna, oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35
proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło
ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za
grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się
procesy, m.in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku
uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order
Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary! – Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
– Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się
w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez
porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów,
przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny
artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace
nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby
płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu
wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii,
Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford
zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu. – Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu? – Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej. – Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
– Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza
poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny
bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej
przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu
strategicznego. – Czy limity emisji CO2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
– Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który
kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być
neokolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i
handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku
Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek. – Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
– Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest
system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE –
kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji?
Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy
fundusz inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na
tym zarabia. Tak jak ONZ, którego fundusz emerytalny jest właścicielem
wieżowców w Nowym Jorku, których wartość idzie co roku w górę. Ale
zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?! – Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
– Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m.in. informatyków, lekarzy
oraz osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą
konsekwentną politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy
Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także
część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i
praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech.
Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków. – Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji zarobkowej?
– Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych,
a to ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko
niewielki procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze
pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A
przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka.
W rekordowym tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są
4. potęgą świata i ściągają najlepszych specjalistów, również z Polski.
Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w Oliwie to była
koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i
samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek
pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa
projekt „S” odrzucono. n
|
Komentarze
Prześlij komentarz