Prezydencja polska styczeń 2025 r. Rząd Tuska oddaje walkowerem wszystko






Rzadkie, bo ma miejsce raz na 14 lat. Wyjątkowe, bo dające państwu sprawującemu naprawdę sporą polityczną przestrzeń do realizacji własnych ambicji i nadawania rytmu pracom całej UE (nawet po traktacie lizbońskim).
Czymś jednak zupełnie szczególnym jest możliwość sprawowania przewodnictwa w Radzie UE akurat teraz, w tak nietypowych okolicznościach geopolitycznych – pełnych wyzwań i szans zarazem.
Niniejszy raport ukazuje szeroki geopolityczny kontekst okoliczności towarzyszących przygoto- waniu i tych, które będą towarzyszyć sprawowa- niu drugiej polskiej prezydencji. Raport przybliża także czym jest w istocie prezydencja oraz przy- pomina niewykorzystane szanse prezydencji z 2011 roku, również prowadzonej przez rząd Donalda Tuska. Omówione zostają także krótko prezydencje wybranych państw, które potrafiły wykorzystać je efektywnie, czasami mimo nie- sprzyjających warunków. Wreszcie – co może najważniejsze – raport formułuje konkretne 11 rekomendacji działań, które mogłyby pozwolić choć w części nadrobić zaniechania.
Ich publiczny charakter jest formą merytorycznego nacisku na rząd, który zdaje się marnować kolejną historyczną szansę dla naszego kraju.
https://dlapolski.pis.org.pl/raport-prezydencja-polski-w-radzie-ue-jak-wykorzystac-te-szanse/
Morawiecki wezwał rząd do organizacji szczytu UE! Wraz z Szynkowskim vel Sękiem przedstawił raport ws. prezydencji Polski w Unii
Były premier i europoseł PiS Mateusz Morawiecki wezwał rząd, by w ramach przewodnictwa Polski w Radzie UE zorganizował nieformalny szczyt w Katowicach. Jak podkreślił, rząd zrezygnował z jego organizacji tylko dlatego, że to prezydent Andrzej Duda powinien być jego gospodarzem.
Morawiecki na konferencji prasowej w Brukseli zarzucił też obecnej ekipie rządzącej, że łamie zapisy ustawy kompetencyjnej, lekceważąc prezydenta Andrzeja Dudę przy organizowaniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Ustawa przyjęta w 2023 r. nadaje większe kompetencje głowie państwa w sprawach europejskich.
Ustawa jest w sposób jawny łamana. Po raz kolejny rząd pokazuje, że selektywnie traktuje ustawy. Te, które im pasują, to przestrzegają, a innych nie przestrzegają
— powiedział.
Były premier podkreślił, że kraj sprawujący przewodnictwo w Radzie UE ma możliwość, żeby być gospodarzem nieformalnego szczytu szefów państw i rządów UE; takie posiedzenie zorganizowały np. sprawujące w tym półroczu prezydencję Węgry. Jak zaznaczył, co prawda takie posiedzenia mają charakter nieformalny, ale omawiane są na nich są ważne dla Unii sprawy. W tym momencie jest to m.in. kwestia zachowania konkurencyjności europejskiej gospodarki względem Chin.
Według Morawieckiego, zgodnie z ustawą to prezydent Duda powinien być gospodarzem nieformalnego posiedzenia Rady Europejskiej w Polsce.
Po to tylko, aby pan prezydent nie uczestniczył i nie był gospodarzem spotkania Rady Europejskiej, w ogóle takiego spotkania nie zrobią
— kontynuował Morawiecki. Wezwał rząd do zorganizowania nieformalnego szczytu w Katowicach.
Wtedy pan prezydent będzie gospodarzem, a obecny premier też będzie uczestniczył w takim spotkaniu. Byłoby to tylko z korzyścią dla Polski
— mówił.
Były polski premier przypomniał, że jego rząd planował zorganizowanie aż trzech szczytów. Jeden z nich - szczyt Unii ze Stanami Zjednoczonymi - zostałby zorganizowany w „idealnym momencie” zmiany na stanowisku prezydenta USA, które po Joe Bidenie obejmie w styczniu Donald Trump.
Byłby to dzisiaj idealny moment, żeby wzmocnić relacje transatlantyckie, które przecież są kluczowe dla funkcjonowania wolnego świata
— podkreślił Morawiecki.
Jak dodał, w programie polskiej prezydencji nie znalazł się także szczyt państw należących do Trójmorza, który był planowany na kwiecień.
Morawiecki jest też zdania, że rząd oddał kontrolę nad programem polskiego przewodnictwa Komisji Europejskiej.
Jabłoński: Rząd Tuska oddaje walkowerem wszystko
Do raportu przedstawionego przez Mateusza Morawieckiego i Szymona Szynkowskiego vel Sęka nawiązali na platformie X inni politycy PiS.
Za chwilę polska prezydencja w Radzie UE. Wielka szansa na to, by Europa mówiła polskim głosem ws. bezpieczeństwa i rozwoju. Co robi rząd Tuska? Oddaje wszystko walkowerem! Dziś w Brukseli Mateusz Morawiecki i Szymon Szynkowski vel Sęk przedstawili raport z rekomendacjami, jak maksymalnie wykorzystać potencjał naszej prezydencji w UE
— napisał na platformie X Paweł Jabłoński, poseł PiS.
Były premier i europoseł PiS Mateusz Morawiecki wezwał rząd, by w ramach przewodnictwa Polski w Radzie UE zorganizował nieformalny szczyt w Katowicach. Jak podkreślił, rząd zrezygnował z jego organizacji tylko dlatego, że to prezydent Andrzej Duda powinien być jego gospodarzem.
Morawiecki na konferencji prasowej w Brukseli zarzucił też obecnej ekipie rządzącej, że łamie zapisy ustawy kompetencyjnej, lekceważąc prezydenta Andrzeja Dudę przy organizowaniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Ustawa przyjęta w 2023 r. nadaje większe kompetencje głowie państwa w sprawach europejskich.
Ustawa jest w sposób jawny łamana. Po raz kolejny rząd pokazuje, że selektywnie traktuje ustawy. Te, które im pasują, to przestrzegają, a innych nie przestrzegają
— powiedział.
Były premier podkreślił, że kraj sprawujący przewodnictwo w Radzie UE ma możliwość, żeby być gospodarzem nieformalnego szczytu szefów państw i rządów UE; takie posiedzenie zorganizowały np. sprawujące w tym półroczu prezydencję Węgry. Jak zaznaczył, co prawda takie posiedzenia mają charakter nieformalny, ale omawiane są na nich są ważne dla Unii sprawy. W tym momencie jest to m.in. kwestia zachowania konkurencyjności europejskiej gospodarki względem Chin.
Według Morawieckiego, zgodnie z ustawą to prezydent Duda powinien być gospodarzem nieformalnego posiedzenia Rady Europejskiej w Polsce.
Po to tylko, aby pan prezydent nie uczestniczył i nie był gospodarzem spotkania Rady Europejskiej, w ogóle takiego spotkania nie zrobią
— kontynuował Morawiecki. Wezwał rząd do zorganizowania nieformalnego szczytu w Katowicach.
Wtedy pan prezydent będzie gospodarzem, a obecny premier też będzie uczestniczył w takim spotkaniu. Byłoby to tylko z korzyścią dla Polski
— mówił.
Były polski premier przypomniał, że jego rząd planował zorganizowanie aż trzech szczytów. Jeden z nich - szczyt Unii ze Stanami Zjednoczonymi - zostałby zorganizowany w „idealnym momencie” zmiany na stanowisku prezydenta USA, które po Joe Bidenie obejmie w styczniu Donald Trump.
Byłby to dzisiaj idealny moment, żeby wzmocnić relacje transatlantyckie, które przecież są kluczowe dla funkcjonowania wolnego świata
— podkreślił Morawiecki.
Jak dodał, w programie polskiej prezydencji nie znalazł się także szczyt państw należących do Trójmorza, który był planowany na kwiecień.
Morawiecki jest też zdania, że rząd oddał kontrolę nad programem polskiego przewodnictwa Komisji Europejskiej.
Jabłoński: Rząd Tuska oddaje walkowerem wszystko
Do raportu przedstawionego przez Mateusza Morawieckiego i Szymona Szynkowskiego vel Sęka nawiązali na platformie X inni politycy PiS.
Za chwilę polska prezydencja w Radzie UE. Wielka szansa na to, by Europa mówiła polskim głosem ws. bezpieczeństwa i rozwoju. Co robi rząd Tuska? Oddaje wszystko walkowerem! Dziś w Brukseli Mateusz Morawiecki i Szymon Szynkowski vel Sęk przedstawili raport z rekomendacjami, jak maksymalnie wykorzystać potencjał naszej prezydencji w UE
— napisał na platformie X Paweł Jabłoński, poseł PiS.
Co znalazło się we wspomnianym raporcie? Paweł Jabłoński w swoim wpisie wymienił kluczowe kwestie, a są to:
Organizacja szczytu Rady Europejskiej w Polsce (D.Tusk oddał to do Brukseli!),
Wzmocnienie konkurencyjności przemysłu i gospodarki UE,
Organizacja szczytu UE-USA (wykorzystanie dobrych relacji 🇵🇱🇺🇸 dla wzmocnienia bezpieczeństwa Europy),
Włączenie Szczytu Trójmorza w oficjalny program polskiej prezydencji,
Rozpoczęcie i przyspieszenie prac nad ramami finansowymi UE na lata 2028-2034
— podał poseł PiS.
Polska przejęła prezydencję w Radzie UE! Hasłem przewodnim będzie: "Bezpieczeństwo, Europo". W kraju odbędzie się ponad 300 spotkań
To drugi raz, kiedy Polska sprawuje prezydencję w Radzie UE - poprzednia przypadała na drugie półrocze 2011 r. Tym razem hasłem przewodnim będzie: „Bezpieczeństwo, Europo”. Polska będzie chciała skupić się na jego siedmiu wymiarach: zewnętrznym, wewnętrznym, informacyjnym, ekonomicznym, energetycznym, żywnościowym i zdrowotnym.W ciągu najbliższego pół roku w naszym kraju odbędzie się ponad 300 spotkań urzędniczych i ministerialnych, w tym 22 nieformalnych rad z udziałem unijnych ministrów. Pierwszym z nich będzie zaplanowane na 21-22 spotkanie ministrów edukacji. Kolejnym, zaplanowanym na 30-31 stycznia, będzie spotkanie ministrów ds. sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. W Polsce nie odbędzie się jednak nieformalny szczyt unijnych przywódców - ten zaplanowano na 3 lutego w Brukseli.
Kolejne prawie 200 wydarzeń to wydarzenia kulturalne, z których pierwszym będzie uroczysty koncert w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej - to on 3 stycznia symbolicznie zainauguruje prezydencję. Do Warszawy tego dnia przyleci m.in. szef Rady Europejskiej Antonio Costa, spodziewana jest również delegacja z Ukrainy.
Zgodnie z zapowiedziami od stycznia do czerwca nasz kraj ma łącznie odwiedzić ponad 40 tys. gości. Korpus polskiej prezydencji, obejmujący wszystkich urzędników zaangażowanych w jej przygotowanie, liczy 3 tys. osób.
Jak donosi brukselska korespondentka RMF FM, „rząd Donalda Tuska nie chciał, żeby prezydent Andrzej Duda witał unijnych przywódców i był gospodarzem takiego spotkania, wolał więc zrezygnować z organizacji szczytu”. W sieci dosłownie zawrzało! „Nienawiść przepełniająca Tuska szkodzi podstawowym interesom Polski” - skomentowała była premier Beata Szydło. „Ale to jest małe” - stwierdziła publicystka Kataryna.
Katarzyna Szymańska-Borginon opisuje, że „jeszcze przed rozpoczęciem prezydencji zapadła decyzja, żeby nie organizować w kraju żadnego nieformalnego szczytu, chociaż zazwyczaj kraj sprawujący prezydencję zabiega o zorganizowanie takiego szczytu u siebie, bo to prestiż, możliwość wpływania na decyzje i zaprezentowania kraju”.
Powód po prostu zwala z nóg…
Natomiast rząd Donalda Tuska nie chciał, żeby prezydent Andrzej Duda witał unijnych przywódców i był gospodarzem takiego spotkania, wolał więc zrezygnować z organizacji szczytu. Wykorzystał to już nowy szef Rady Europejskiej António Costa, który sam zorganizuje taki nieformalny szczyt UE w lutym w Belgii. W dodatku ma być on poświęcony tematowi, który na swoich sztandarach wypisała polska prezydencja - bezpieczeństwu
— czytamy.
Inauguracja polskiej prezydencji w UE bez prezydenta Dudy. "Nie wiemy, jakie były powody nieobecności". Paprocka wyjaśnia
W piątek 03.01.2025 r. wieczorem w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej nastąpi inauguracja polskiej prezydencji w Radzie UE; podczas uroczystości głos zabiorą: premier Donald Tusk oraz szef Rady Europejskiej Antonio Costa. Na gali nie będzie także ambasadora Węgier.PAP zapytała Paprocką, czy prawdziwe są doniesienia medialne, że prezydent Duda nie będzie obecny na piątkowej gali.
Pan prezydent będzie reprezentowany przez pana doradcę Wojciecha Gerwela - eksperta z zakresu polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych. Po wysłaniu zaproszenia nie było żadnego kontaktu z KPRM czy MSZ w tej sprawie. Można z tego wnioskować, że dla organizatorów nie było to istotne wydarzenie
— przekazała PAP Paprocka.
Gala bez prezydenta Dudy
Odnosząc się z kolei do nieobecności prezydenta Andrzeja Dudy na gali, Szejna powiedział:
Nie wiemy, jakie były powody nieobecności pana prezydenta. Jeżeli są uzasadnione, to oczywiście rozumiem to. Jeżeli miały charakter polityczny, to nie rozumiem
— powiedział.
Być może nieobecność prezydenta Andrzeja Dudy podyktowana jest małostkowością premiera Donalda Tuska, który zrezygnował z organizacji w Polsce nieformalnego szczytu Rady Europejskiej tylko dlatego, aby prezydent nie był jego gospodarzem.
UJAWNIAMY szokujący dokument! Polska prezydencja w UE. Z czego zrezygnował Tusk? Jabłoński: "Mamy do czynienia z abdykacją"
„Rezygnujmy z możliwości wpływu na unijną agendę”
Fragment dokumentu, który ujawniamy na portalu wPolityce.pl, jest oficjalnym dokumentem przekazanym przez MSZ na spotkanie przedstawicieli komisji ds. Unii Europejskiej z duńskimi odpowiednikami. Spotkanie miało miejsce w grudniu.
„Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej w pierwszej połowie 2025 r. będzie w znacznej mierze ‘Brussels based’, co oznacza szeroki mandat negocjacyjny dla osób bezpośrednio zaangażowanych w prace organów przygotowawczych Rady, wypracowany na bazie uelastycznionych procedur koordynacji polityki europejskiej, a także zapewnienia dobrej komunikacji między wszystkimi aktorami biorącymi udział w kształtowaniu polskiej polityki na forum UE
— czytamy w dokumencie.
Co to oznacza? W rozmowie z portalem wPolityce.pl wyjaśnia to b. wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Zamiast rzeczywiście kierować pracami Rady Unii Europejskiej, to rząd Donalda Tuska zdecydował się, aby pracami kierowały de facto instytucje europejskie, które są na stałe w Brukseli. Polska prezydencja ma tym samym wyłącznie charakter ceremonialny. Rezygnujmy z możliwości wpływu na unijną agendę, a teraz mamy okres niezwykle ważny z punktu widzenia bezpieczeństwa
— wyjaśnia Jabłoński.
Polityk podkreśla, że nieformalny Szczyt Rady Europejskiej jest bardzo ważnym wydarzeniem podczas każdej prezydencji.
W praktyce jest to najważniejsze wydarzenie polityczne każdego półrocza, bo wtedy wszyscy przywódcy zjeżdżają się do kraju, który tę prezydencję sprawuje. To jest okazja, aby zaprezentować swój kraj. Czasem te wydarzenia odbywają się w stolicach państw, a czasem w innych miastach. Hiszpanie taki szczyt zorganizowali w Granadzie
— zaznacza.
Von der Leyen nie przyjedzie do Polski. Miała wziąć udział w wyjazdowym posiedzeniu KE w Gdańsku. Znamy powód nieobecności!
Szefowa KE miała przewodniczyć wyjazdowemu posiedzeniu Komisji w Polsce zaplanowanemu na 9 i 10 stycznia. Takie wyjazdy całego składu komisarzy organizowane są zwyczajowo w związku z prezydencjami krajów członkowskich w Radzie UE. W ramach polskiego przewodnictwa rząd planował takie posiedzenie w Gdańsku.
Zapalenie płuc oznacza, że spotkanie to będzie musiało się odbyć w innym terminie.
Polska formalnie objęła przewodnictwo w Radzie UE 1 stycznia. Ceremonia inaugurująca prezydencję odbędzie się 3 stycznia w Warszawie, będzie w niej uczestniczyć przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, udział von der Leyen w dzisiejszej gali nie był planowany.
Inauguracja polskiej prezydencji. Donald Tusk: Europa ma szczęście
W piątek w warszawskim Teatrze Wielkim - Operze Narodowej Tusk - wraz
z m.in. szefem Rady Europejskiej Antonio Costą - wziął udział w uroczystej gali rozpoczynającej półroczną polską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. W uroczystości wzięli także udział m.in. marszałek Sejmu Szymon
Hołownia, marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, były prezydent
Bronisław Komorowski, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, prezydent
Warszawy Rafał Trzaskowski, oraz wielu ministrów i
parlamentarzystów.Tusk powiedział, że 21 stycznia wystąpi przed
Parlamentem Europejskim,
aby "powiedzieć o ambitnych zamiarach Unii Europejskiej, całej Europy i
polskiej prezydencji na te bardzo trudne sześć miesięcy".
Szczytu nie będzie, wystarczył koncert! Dlaczego prezydent Duda miałby legitymizować ten marny ersatz Tuska?

Czy wy wszyscy, jesteście gotowi wejść na nowo na europejską drogę wielkości, siły i suwerenności? Bo Polska jest gotowa.
Nie ma tu więc miejsca na polski interes narodowy i wyrażającą się w odrębności polską suwerenność. Tusk formułuje tezę o „suwerenności europejskiej”. Jakże to zgodne z niemiecką wizją Europy, której już dawno chciał przewodzić Olaf Scholz, zapewniający swego czasu, że potrafi nas „oduczyć narodowych egoizmów”. Coraz bardziej widoczny jest powód tak wielkiego wsparcia dla lidera KO w procesie wyborczym. Być może miało to zagwarantować zatrzymanie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi.
Dlaczego więc prezydent Andrzej Duda miałby legitymizować ten akt oddania przez Polskę politycznej szansy na mocne postawienie polskich spraw w kwestiach dla Europy najważniejszych? Dlaczego miałby swoją obecnością przyzwalać na infantylną grę polskiego rządu? Kierunek zarysowany przez Tuska jest tak dalece sprzeczny z interesem Polski kreślonej przez prezydenta Andrzeja Dudę, że trudno doszukiwać się jeszcze jakichkolwiek pól współpracy. Kompromis nie może przecież dotyczyć wartości fundamentalnych.
Kampania informacyjno-promocyjna będzie realizowana w mediach należących do Time (Grupa ZPR Media), do której należą m.in. Radio Eska czy „Super Express”.Zamówienie (…) zostało udzielone przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów bez przetargu— czytamy. Zamówienia udzielono w ramach procedury wewnętrznej w trybie negocjacyjnym.Wartości zawartej umowy kancelaria premiera nie podaje. W ten sam sposób udzielono Polskiej Agencji Prasowej zamówienia na obsługę fotograficzną wydarzeń związanych z polską prezydencją w Radzie UE — podał serwis.



Klimatyczny plan Brukseli wyczyści Polakom kieszenie
zapłacimy znacznie więcej za ogrzewanie i tankowanie. Powód to nowy
podatek od emisji, który wejdzie w życie od 2027 roku, a którego stawka
będzie najpewniej znacznie wyższa od kalkulacji Brukseli. Przypomnijmy, że Komisja Europejska mocno naciska na kraje unijne,
by jak najszybciej przyjmowały przepisy wprowadzające w życie EU ETS2
i to pomimo, że kilka krajów – jak Słowacja, Węgry, czy Estonia domagają
się przynajmniej odsunięcia w czasie nowego podatku. Choć Polska
sprawuje obecnie przewodnictwo w UE nie podjęła tego tematu
na forum Wspólnoty.

Oczami migrantów
Reporter Kanału Zero Hubert Kłoda udał się do Centrum Sztuk Pięknych Bozar w Brukseli przedstawił wystawę, która ma Europejczykom przybliżyć polską historię oraz współczesność. Zapytał też specjalistów to, jaki był konkretnie zamysł powstania tej wystawy.
W pewnym sensie jest to obraz Europy Wschodniej na podstawie Polski, który pokazuje pewną różnorodność, która odbywa się w tej części Europy. Przez tę różnorodność i dylematy artystyczne i aktywistyczne społeczności, często pochodzące z mniejszości w Polsce, w pewnym sensie dąży do tego, żeby Europa zobaczyła się w pełni
— tłumaczyła Kanałowi Zero kurator wystawy Joanna Warsza.
Hubert Kłoda pokazywał więc jak wygląda wystawa w Centrum Bozar i trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo abstrakcyjna i postmodernistyczna sztuka, coś na kształt tego, co można odnaleźć w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Szybko zorientowałem się, że ta wystawa nie opowiada o Polsce i Polakach. To raczej historia naszego kraju widziana oczami migrantów. „Familiar strangers” w tłumaczeniu na polski oznacza „znajomi nieznajomi”
— zaznaczył Kłoda.
Dobudowywanie ideologii
Reporter poprosił też o lepsze wytłumaczenie tej koncepcji dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Olgę Wysocką.
Dla mnie jest to pojęcie bardzo szerokie i głębokie, dlatego, że dotyka i obejmuje obecność, różnorodność i solidarność, czyli możliwość prezentowania różnych oblicz, rożnych zdań, odmiennych, wydawałoby się że nieznanych i obcych. Jednocześnie okazuje się, że zrozumiałych w momencie, kiedy wsłuchujemy się w te głosy, obrazy czy przestrzenie
— powiedziała.
Hubert Kłoda pokazywał też poza trudnymi do zdefiniowania obrazami czy też instalacjami także nagranie ludzi, który siedzą w różnych miejscach i wydają z siebie nieokreślone odgłosy. Reporter wyjaśnił jednak, że najprawdopodobniej są to ludzie z Ukrainy, którzy starają się naśladować dźwięki bomb, które spadają na icj ojczyznę.
Sugestie tę potwierdziła dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Olga Wysocka, dodając, że Polska jest teraz krajem bezpiecznym dla uchodźców i krajem solidarnym.
W wystawie znalazło się też miejsce na zaprezentowanie nagrania polskiej performerki Natalii Lach Lachowicz, która zasłynęła w latach 70. nagraniem, gdzie jako roznegliżowana kobieta je banana w bardzo sugestywny sposób.
Reporter Kanału Zero przyznał, że kolejne filmy nie wzbudziły jego szczególnego zainteresowania.
W zasadzie nie mam pojęcia o czym były
— przyznał.
Priorytet prezydencji?
Bardzo ciekawym fragmentem reportażu okazuje się za to wypowiedź rzecznika MKIDN Piotra Jędrzejowskiego, który stwierdził, że wystawa jest priorytetem polskiej prezydencji w Radzie UE.
Przede wszystkim ta wystawa wpisuje się w priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE. Jednym z tych priorytetów są młode artystki i młodzi artyści i sytuacja, gdzie są w trakcie wchodzenia na rynek. Jeśli chodzi o młodość to identyfikujemy ją jako moment w karierze, a nie tylko jako kategorię wiekową
— mówił.
Wystawa „Familiar strangers” pokazuje cały przekrój artystów i artystek polskich współczesnych, którzy w bardzo interesujący sposób reagują na otaczającą ich rzeczywistość. Jest też okazją do tego, by pokazać współczesną, aktualną polską kulturę z prestiżowym brukselskim partnerem
— zaznaczył.
Lewicowy odchył
W wystawie zaprezentowano też instalacje, które mają podkreślać „feministyczny opór”. Reprezentuje ją czarny sztandar z wypisanymi w języku hebrajskim w kolorach tęczowych słowami „nigdy nie będziesz szła sama” czy „siostrzeństwo”, co jasno sugeruje wątek aborcyjny. Wiszą tam też sztandary, które mają chyba symbolizować waginę oraz siedmioramienna menora.
To jest wystawa o Polsce i ona promuje i pokazuje Polskę, która jest krajem otwartym, bezpiecznym, w którym solidarność jest na pierwszym miejscu. Krajem, w którym jesteśmy dumni z tego, jaką mamy kulturę, jakie dziedzictwo, (…) że jesteśmy krajem demokratycznym i wolnym.
— powiedziała dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza.
Jak pokazał Hubert Kłoda autorzy wystawy w Brukseli zostawili na koniec bardzo specyficzną instalację, gdzie gość może posłuchać sobie na słuchawkach słynnych krzyków Jany Szostak.
Olga Wysocka nie widzi jednak we wplataniu treści politycznych w wystawie nic kontrowersyjnego.
A dlaczego miałoby być kontrowersyjne? W jaki sposób krzyk dla Białorusi, czyli poparcia dla osób, które potrzebują wsparcia, dlaczego krzyk poparcia miałby być kontrowersyjny?
— dziwiła się dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza.
Jesteśmy krajem wolnym. To jest naszą największą wartością
— dodała.
Dodała też, że Centrum Bozar pokryło 64 proc. wydatków na realizację tego projektu, z czego wynika, że resztę pokryć musiano z polskich pieniędzy publicznych.
Donald Tusk miał szansę odegrać historyczną rolę. Dokładnie w czasie, gdy trwa prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej, dzieją się na arenie międzynarodowej kluczowe wydarzenia. Mogliśmy w nich aktywnie uczestniczyć. Prezydent Andrzej Duda przedstawił gotowe projekty blisko dwa lata temu, apelując do nowego rządu o zorganizowanie dwóch szczytów: UE – Stany Zjednoczone i UE – Ukraina. Wystarczyło je podjąć. Bylibyśmy dziś w centrum wydarzeń, podejmowano by w Polsce najważniejsze decyzje, liczono by się z naszym zdaniem. Małość Donalda Tuska i endemiczna niechęć do współpracy z prezydentem sprawiły, że decyzje zapadają ponad nami, a polski premier traktowany jest jak popychadło, z którym nikt się nie liczy. Nie zorganizował nawet porządnego, unijnego szczytu w Warszawie.
Od blisko pół roku Polska przewodniczy Radzie Unii Europejskiej. Dla każdego państwa prezydencja to szczególna okazja do skutecznego podejmowania swoich postulatów, wzmocnienia międzynarodowej pozycji i promocji własnego kraju. Nasza prezydencja, trwająca od 1 stycznia do 30 czerwca, przypada na czas wyjątkowy i to na wielu płaszczyznach. Niestety żadna z nich nie została przez rząd wykorzystana.
— Obchodzimy 1000-lecie Korony Polskiej, które powinno rozsławić nasz kraj nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Żadnych działań nie podjęto.
— Amerykanie wybrali nowego prezydenta, który przebudowuje struktury geopolityczne i podejmuje daleko zakrojone rozstrzygnięcia. Prezydenta, który liczy się z Polską, uznaje nas za ważnego, europejskiego sojusznika, z którym prezydent Andrzej Duda ma wyjątkowo dobre relacje. Wystarczyło nie psuć tego, co wypracowała poprzednia władza i zrealizować pomysł prezydenta o zorganizowaniu w Warszawie szczytu Unia Europejska -Stany Zjednoczone. Bylibyśmy nie tylko w centrum wydarzeń, ale mielibyśmy realną szansę na prowadzenie polskiej narracji w trosce o polskie interesy. Być może to w Warszawie toczyłyby się rozmowy pokojowe i istotne ustalenia polityczno-gospodarcze. Żadnych starań nie podjęto. Przeciwnie, Donald Tusk, który w kampanii wyborczej nazwał Donalda Trumpa rosyjskim agentem zwerbowanym 30 lat temu, jest w Białym Domu spalony, podobnie jak jego ziejący nienawiścią do Trumpa partyjni i koalicyjni koledzy.
— Rozmowy o zakończeniu wojny na Ukrainie wkraczają w fazę rozstrzygającą. To prezydent Andrzej Duda i rząd Zjednoczonej Prawicy byli od pierwszych chwil po napaści Rosji najbardziej aktywni i to oni mobilizowali pozostałe kraje do działań pomocowych. Nasz głos był istotny, liczono się z naszymi postulatami. Jako sąsiad i partner Ukrainy, jako kraj tranzytowy, powinniśmy w tych rozmowach odgrywać rolę szczególną. Właśnie dlatego prezydent proponował zorganizowanie w czasie prezydencji szczytu Ukraina–Unia Europejska, dotyczącym planu odbudowy tego kraju po wojnie. Na tym polu rząd Donald Tuska także poniósł całkowitą klęskę. Wystarczy spojrzeć w jaki sposób został potraktowany przez przywódców Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii w Kijowie – jak natrętny i nieproszony gość, wciskający się do stołu i za wszelką cenę próbujący znaleźć się na wspólnym zdjęciu. Polski premier został wyizolowany, nie dopuszczono go do wspólnej podróży, choć pozostali przywódcy jechali go Kijowa z Rzeszowa, nie traktowano go poważnie także podczas rozmów, a w oficjalnych relacjach na profilach społecznościowych, pominięto go. Zachowanie Merza wobec polskiego premiera należy uznać za skandaliczne. Najsmutniejsze jest jednak to, usłużną polityką wobec Niemiec, Donald Tusk sam siebie pozbawia roli partnera.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące nagranie! Tak kanclerz Niemiec potraktował Donalda Tuska. „Źle to wygląda nie tylko dla niego, ale dla Polski”
— W Parlamencie Europejskim rozstrzygają się także kluczowe decyzje dotyczące polskiej gospodarki i rolnictwa. Już dziś wiemy, że PE poparł kontynuację zawieszenia ceł na import stali i żelaza z Ukrainy do UE do 2028 roku, co uderzy w nasz krajowy przemysł. Pojawiają się zatem wątpliwości, czy podjęte rozporządzenie nie zostanie wykorzystane także do zawieszenia ceł na produkty rolne z Ukrainy. Jak na razie wokół sprawy cisza. Nie widać, by polski rząd zabiegał o sprawy rolników, które są dziś zagrożone podwójnie. Z jednej strony przez zalew ukraińskich produktów, z drugiej przez Zielony Ład i umowę z Mercosur, na którą konsekwentnie naciska Bruksela. Okazuje się też, że Tusk podpisał z Macronem „traktat o wzmocnionej współpracy i przyjaźni”, w którym znajdują się szokujące zapisy, dotyczące między innymi neutralności klimatycznej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Na co on się zgodził?! Szokujący zapis w traktacie z Francją podpisanym przez Tuska! Mowa o „neutralności klimatycznej”
Berlin, Paryż i Londyn układają swoje relacje z Ukrainą bez nas. Bruksela także traktuje Donalda Tuska jak człowieka ma realizować ich zadania i gwarantować, że niemiecka dominacja sił w Europie, nie zostanie zaburzona. Pewnie stąd te kolejne irracjonalne posunięcia polskiego premiera. Tak, jak w poprzedniej kampanii atakował Trumpa oskarżeniami o rosyjską agenturę, tak dziś atakuje Georga Simiona, nazywając „prorosyjskim” człowieka, który prawdopodobnie za chwilę będzie głową rumuńskiego państwa. Bruksela za wszelką cenę próbuje rozbić konserwatywny układ sił w UE. Szkoda tylko, że polski premier daje się używać w tej grze, wymierzonej także przeciwko Polsce. A przecież zarówno on, jak i jego ministrowie, całkiem niedawno składali obywatelom najważniejszą obietnicę: „uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”. Czyżby więc krzywoprzysięstwo?
CZYTAJ TAKŻE:
https://wpolityce.pl/polityka/729449-polska-mogla-byc-liderem-tusk-zrobil-z-niej-peryferia
Koniec polskiej prezydencji w Radzie UE. Tusk podsumował sam siebie: Może się wszyscy zdziwicie, ale ja mam wielkie poczucie ulgi
https://wpolityce.pl/polityka/733542-koniec-polskiej-prezydencji-tusk-mam-wielkie-poczucie-ulgiPolska prezydencja była dla Donalda Tuska ogromnym obciążeniem, mimo że przebiegała w sposób bezobjawowy. „Może się wszyscy zdziwicie, ale ja mam wielkie poczucie ulgi, że to już koniec prezydencji” - oświadczył Tusk w Brukseli. „Twoja prezydencja była trudna, ale dałeś radę” - powiedziała do Tuska wcześniej szefowa KE Ursula vond der Leyen, której słowa można odebrać jako próbę pocieszania premiera. Rząd Tuska nie odznaczył się niczym szczególnym w czasie półrocznej prezydencji Polski w Radzie UE. Zaprzepaszczono nawet szansę na przygotowywany jeszcze przez rząd PiS szczyt USA-UE, który miał się odbyć w Warszawie. W tym czasie przeforsowano za to wiele wyjątkowo kontrowersyjnych decyzji, choćby dotyczącej umowy z Mercosur.
Bezobjawowa prezydencja Polski w Radzie UE dobiegła końca. 1 lipca prezydencję przejmie od Polski Dania.
Może się wszyscy zdziwicie, ale ja mam wielkie poczucie ulgi, że to już koniec prezydencji. Dania, która przejmie od nas przewodnictwo, zdejmie z nas pewien ciężar i będziemy mogli znowu skoncentrować się w 100 proc. na tym, co dzieje się w Polsce
— powiedział premier Donald Tusk w Brukseli, podsumowując półroczne przewodnictwo Polski w Radzie UE. Jak stwierdził, że patrzy na tę sprawę ze swojego „może egoistycznego punktu widzenia”.
Jak wiecie, jestem skoncentrowany przede wszystkim na tym, co dzieje się u nas w kraju, w Polsce
— podkreślił i trudno nie doczytać tych słów, jako próby tłumaczenia się z kompletnego braku pomysłów i zaangażowania się w kształtowanie polityki wspólnoty. Nie zdecydowano się nawet na przeprowadzenie zaplanowanego jeszcze przez rząd PiS szczytu UE -USA, który w obecnych czasach byłby dla Polski i Europy niezwykle ważny.
Na tym polega logika Unii Europejskiej i prezydencji - czyli bardzo dużo czasu, wysiłków, starań ministrowych mojego rządu (…) poświęcali sprawom, które dotyczą polskich interesów, ale mają ten wymiar ogólnoeuropejski. Więc Duńczycy, którzy przejmą od nas prezydencję, też zdejmą pewien ciężar i będziemy mogli znowu skoncentrować się w stu procentach na tym, co bezpośrednio dzieje się w Polsce
— oświadczył Tusk.
Von der Leyen chwali, Tusk się cieszy
Tusk uważa, że w czasie naszej prezydencji za jego rządów Polska zmobilizowała całą UE do pewnej mobilizacji wobec zagrożeń ze strony Rosji. Trudno w to jednak wierzyć, jeśli pamięta się drugi wagon, w którym podróżował Tusk z Kijowa oraz zasady zakupu sprzętu wojskowego, które mocno uderzają w nasz przemysł obronny. Premier stara się jednak przekonywać, że to za jego czasów (a nie dzięki staraniom rządu PiS i prezydenta Andrzej Duda tuż po wybuchu wojny) udało się zmienić mentalność unijnych polityków.
Trudno było złamać ten paradygmat, tę naiwną wiarę, że skoro mamy Unię Europejską, to już nigdy nic nam nie będzie zagrażało. Trudno było przekonać - i mówię tu i o państwach, i o liderach politycznych, i o instytucjach - że Europa musi się przygotowywać do innych czasów, że to marzenie o wiecznym pokoju, nienaruszalnym przez nikogo, o stuprocentowo bezpiecznej Europie okazało się naiwne
— oświadczył Tusk podczas konferencji prasowej w Brukseli.
Przestawić Unię Europejską na ten tryb takiej pełnej mobilizacji, koncentracji na tym, jak się bronić przed potencjalną agresją, to było wielkie zadanie i polska prezydencja stała się w tej kwestii przełomem
— przekonywał aktualny premier, którego wcześniej pochwaliła szefowa KE Niemka Ursula von der Leyen.
Polska prezydencja w Radzie UE była trudna, ale zakończyła się sukcesem. Twoja prezydencja była trudna, ale dałeś radę
— zwróciła się von der Leyen do Tuska, według której Polsce udało się zakończyć pracę nad 37 aktami prawnymi, a praca nad programem pożyczek na obronę SAFE została zakończona w rekordowe 71 dni. Niestety ten program oznacza dla Polski ograniczenia w zakupie potrzebnego naszej armii sprzętu spoza obszaru UE.
Tusk z kolei przypomniał, że przed wspólnotą pozostała jeszcze decyzja w sprawie nowego 18. pakietu sankcji, który ma dotyczyć m.in. tzw. rosyjskiej floty cieni.
To jest nie tylko zagrożenie dla naszej infrastruktury na Bałtyku, ale to może być także - jest już - gigantyczne zagrożenie środowiskowe
— podkreślił. Dodał, że prace w tej kwestii będą kontynuowane. Premier przyznał przy tym, że średnia europejska, jeśli chodzi o wydatki na obronność, nie jest zadowalająca
Wszyscy będziemy się nawzajem pilnować. Wydaje się, że wreszcie dotarło do wszystkich, że stanowisko prezydenta Trumpa i administracji waszyngtońskiej jest jednoznaczne, że skończyły się takie wakacje wojskowe dla Europy
— powiedział Tusk, który mimo poczynionych przez rząd PiS przygotowań do przeprowadzenia niezwykle ważnego szczytu UE-USA w Warszawie, nie zdobył się nawet na podjęcie tego tematu.
Wchodzi umowa z Mercosur
W czasie polskiej polskiej prezydencji nie udało się Tuskowi uzyskać większości w sprawie zablokowania szkodliwej na polskich rolników umowy z Mercosur. Przyznał to sam w czasie konferencji w Brukseli.
Obawiamy się oczywiście i tutaj Polska bardzo twardo stawia kwestie, mamy obok siebie Francję w tej kwestii, ale w tej chwili na pewno nie mogę powiedzieć, że mamy większość do ew. głębokiego skorygowania czy zablokowania niektórych zapisów Mercosuru
— powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej.
Ja i moja ekipa my naprawiamy i posuwamy sprawy do przodu konkretami. My naprawiamy to, co albo się wysypało z rąk, albo było nieprzemyślane, albo było świadomą dywersją, co zrobił PiS
— kontynuował.
To, co robimy jako prezydencja, to nakłanianie partnerów do szukania takich zabezpieczeń, jakie wywalczyliśmy w przypadku relacji handlowych z Ukrainą. Bo to jest dokładnie ten sam przypadek
— mówił dalej.
W sprawie Mercosuru będziemy nie tylko z Francuzami szukali sposobów, żeby te mechanizmy, które są w tej chwili w Mercosurze, ale one są w tej chwili mgliste, które mają zabezpieczyć przed nierównowagą na rynku […] będziemy dalej to piłować, oczywiście będziemy szukali większości, ale znowu, będziemy starali się naprawić to, co PiS bezmyślnie podpisał, bezmyślnie albo ze złą wolą, bez znaczenia
— oświadczył Tusk.
Bezobjawowa prezydencja za 500 mln zł. Nawet to, czym chwali się Donald Tusk, może zakończyć się skandalem
W najbliższy poniedziałek zakończy się półroczne przewodnictwo Polski w Radzie Unii Europejskiej (RUE) i nazwanie tego okresu bezobjawową prezydencją, to najłagodniejsze określenie, jakiego można w tym przypadku użyć. Mimo tego, że tuż objęciu rządów przez koalicję 13 grudnia prezydent Andrzej Duda zaproponował odbycie w jej ramach, przynajmniej dwóch posiedzeń Rady Europejskiej w Warszawie, jednego poświęconego relacjom transatlantyckim UE-USA, drugiego UE-Ukraina, to niestety, Donald Tusk świadomie nawet nie podjął dyskusji na ten temat. Głównym powodem takiego stanowiska Tuska, do czego przyznali się jego najbliżsi współpracownicy, było niedopuszczenie do sytuacji, w których takim szczytom, jako gospodarz, przewodziłby prezydent Andrzej Duda.
W tej sytuacji na inaugurację naszej prezydencji zorganizowano w Warszawie tylko koncert w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej i nawet to wydarzenie było realizowane w pośpiechu, o czym świadczy fakt, że teatr był rezerwowany na to wydarzenie, już po tym jak sprzedano bilety na sztukę repertuarową i w związku z tym trzeba było zwracać pieniądze tym, którzy je nabyli wcześniej. Na to wydarzenie nie przybyli ani prezydenci premierzy państw członkowskich, ba nie było nawet koleżanki partyjnej Donalda Tuska, przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, jedynym gościem był przewodniczący Rady Europejskiej Portugalczyk Antonio Costa. Wszystkie posiedzenia Rady Europejskiej, a także duża część posiedzeń RUE ,czyli spotkań ministrów branżowych państw członkowskich, obywała się Brukseli, ba w związku ze swoistą abdykacją Donalda Tuska, różne spotkania nieformalne przywódców unijnych krajów, organizowali prezydent Francji, kanclerz Niemiec, a nawet będący poza Unią premier W. Brytanii.
Przez te 6 miesięcy prezydencji Polsce nie udało, ani doprowadzić do jakichkolwiek zmian w unijnej polityce Zielonego Ładu, czy tzw. pakcie migracyjnym, ba nawet nie spróbowano stworzyć mniejszości blokującej, aby umowa handlowa UE- Mercosur nie weszła w życie. Ba okazuje się, że podczas polskiej prezydencji w zaciszu brukselskich gabinetów wywodzący się z Polski komisarz ds. budżetu Piotr Serafin , prawa ręka Donalda Tuska, kiedy był przewodniczącym Rady, przygotował budżet na lata 2028-2034, który mocno uderzy w polskie interesy.
Jak wynika z przecieków z Brukseli, już 17 lipca projekt tego budżetu zostanie ujawniony i wtedy dowiemy się o wynikających z niego zagrożeniach dla Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), a więc likwidacji oddzielnego budżetu na tę politykę, utraty jej wspólnotowego charakteru, rezygnacji z dwóch jej filarów, oraz uzależnieniu wypłat z spełnienia dodatkowych warunków nakładanych na kraje członkowskie związane z praworządnością, a być może także tzw. kamieniami milowymi. Przypomnijmy, że do tej pory budżet na WPR był wyodrębniony w ramach unijnego budżetu i podzielony na koperty narodowe, np. dla Polski od roku 2021, na ten cel było przeznaczone ok. 5 mld euro rocznie. Wypłata tych środków na dla naszego kraju, a w konsekwencji także dla rolników, nie była powiązana ze spełnianiem jakichkolwiek dodatkowych warunków, poza tymi wynikającymi z przepisów WPR, a więc były one wypłacane, mimo blokady środków dla naszego kraju z KPO, czy Funduszu Spójności.
Polska prezydencja to także zaawansowanie umowy handlowej UE-Ukrainą, liberalizującej handel z tym krajem, bardzo niekorzystnej dla polskiego rolnictwa, która być może wejdzie w życie jeszcze tej jesieni. Nawet to czym chwali się Donald Tusk stworzenie nowego funduszu obronnego z pożyczonych na rynku 150 mld euro, być może zakończy się skandalem, ponieważ utworzono go bez udziału Parlamentu Europejskiego i w związku z tym 74 europosłów złożyło wniosek o odwołanie przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, który gdyby okazał się skuteczny oznaczałby odwołanie pozostałych 26 komisarzy. W tej sytuacji polską prezydencję powszechnie uważa się za bezobjawową, jedyne co może dziwić, to to, że w tej sytuacji kosztowała blisko 500 mln zł, pochodzących z polskich budżetów, zarówno z tego ubiegłorocznego jak i tegorocznego.
Morawiecki o polskiej prezydencji w UE: To miała być dla Polski szansa. Co zrobiono? Nic. Nie było żadnego wielkiego szczytu w Warszawie
„Do końca naszej prezydencji pozostało dosłownie kilka dni. To miała być dla Polski mega szansa. Złoty los w polityce międzynarodowej, który trafia się raz na 14 lat. Co więc zrobiono? Nic” – podkreślił były premier i szef EKR Mateusz Morawiecki.
Jak zauważył, „nie było żadnego wielkiego szczytu w Warszawie”.
Nie zaproszono przywódców Europy. Nie było debaty o przyszłości Unii Europejskiej. Nie było szczytu Unia Europejska-Stany Zjednoczone. Nie było szczytu Trójmorza pod parasolem i auspicjami Unii Europejskiej. Zabrakło strategii, zabrakło ambicji, zabrakło po prostu odwagi
— wymieniał Mateusz Morawiecki.
„Zamiast tego były pączki”
Zamiast tego były rozdawane pączki w Brukseli, znaczki pocztowe i było parę wystaw. A Donald Tusk obiecywał, że nikt go nie ogra, że Polska znów stanie się liderem w Europie, ale milczy, nic nie pokazuje, nie działa
— podkreślił szef EKR.
A przecież prezydencja to nie ceremonialne uśmiechy i konferencje prasowe. To wielka szansa, którą się albo wykorzystuje, albo traci bezpowrotnie. My byśmy tej szansy nie zmarnowali. My byśmy pokazali Europie i światu, że Polska potrafi przewodzić
— zapewnił były premier.
Prezydencja Polski mija. Ale pozostaje pytanie, co zrobiliście z tą szansą, panie Tusk?
— zapytał Mateusz Morawiecki.
Komentarze
Prześlij komentarz